czwartek, 28 maja 2015

AZJATYCKA SAŁATKA Z KURCZAKIEM

Kto powiedział, że sałatki nie mogą być pełnowartościowym i fascynującym daniem? Z całą pewnością nie ja! Dzisiaj przedstawiam Wam kontynuację moich rozważań nad ekscytującymi sałatkami i zabieram Was w małą podróż na wschód. Moi kochani, witam w Azji! Możecie już wyciągać pałeczki, ale glutaminian sodu lepiej zostawcie w spokoju.




Składniki na 3 porcje:

Kurczak:

  • 30 dag piersi z kurczaka, 
  • 1 łyżka słodkiego sosu chilli, ekologicznego, 
  • 1 łyżka sosu z mango, ekologicznego, 
  • 1/2 łyżeczki słodkiej papryczki, 
  • szczypta mielonego imbiru, 
  • szczypta mielonej ostrej papryczki chilli, 
  • szczypta soli morskiej,
  • odrobina mąki ryżowej do obtoczenia kurczaka, 
  • 2 łyżeczki tłuszczu kokosowego nierafinowanego.

Sałatka:
  • 3 duże garści rukoli, 
  • 2 średnie marchewki, 
  • 6 łyżek mieszanki kiełków na patelnię,*
  • 1 pęczek szczypioru, 
  • 6 łyżek sezamu, 
  • 1 łyżeczka oliwy z oliwek, 
  • 3 łyżki oleju sezamowego, 
  • 3 łyżki octu ryżowego, 
  • szczypta mielonego imbiru.
 * - ja użyłam kiełków soczewicy, ciecierzycy i fasoli mung

Przygotowanie:

Kurczaka umyć, osuszyć i dokładnie oczyścić. Pokroić na 3 małe filety i bardzo delikatnie rozbić. W dużej misce wymieszać sos chilli, sos mango, przyprawy i sól i obtoczyć w nich kurczaka, odstawić na 20 minut do "przegryzienia" się składników. Na dużej patelni z nieprzywieralną powłoką rozgrzać tłuszcz kokosowy. Filety delikatnie obtoczyć w mące ryżowej i smażyć kilka minut na stronę, na złoty kolor (z zewnątrz powinny być chrupiące, a w środku delikatne).

Rukolę umyć, odwirować i rozłożyć pomiędzy 3 talerze. Marchewki obrać i zetrzeć na grubych oczkach. Szczypior grubo posiekać, najlepiej pod kątem. Dodać do rukoli. Kiełki podprażyć na łyżeczce oliwy ok. 4 minuty, mieszając co jakiś czas. Usmażonego kurczaka pokroić w pasy i ułożyć na sałatce razem z kiełkami. Posypać uprażonym sezamem. Olej sezamowy, ocet ryżowy i imbir wymieszać, polewać dressingiem tuż przed podaniem.


Sałatka, daję słowo, była przepyszna. Wspaniale sugerowała azjatyckie smaki, niczego na siłę nie narzucając. Zjedliśmy ją pałeczkami (całą), co nie okazało się jakimś szczególnym wyzwaniem. Zupełnie inaczej jak w przypadku ryżu, którego nigdy nie jestem w stanie skutecznie zjeść bez europejskich sztućców. Co ciekawe, wielu Azjatów w ogóle nie używa niczego. Świetnie radzą sobie jedząc palcami, pomagając sobie kawałkiem pieczywa lub liściem. Tak, tak, dobrze przeczytaliście. Kiedyś podczas pobytu na Sri Lance zabrali nas na popisowy pokaz gotowania ich typowego dania, oczywiście curry. Jakie było nasze zdziwienie, kiedy nałożyli je nam na kawałek mokrego liścia i pożyczyli smacznego. Każdy zaczął się nieśmiało oglądać na sąsiadów, po czym posłusznie włożył do buzi kawałek rośliny i zaczął z niej wyjadać swoją porcję. Dało się? Pewnie i to jeszcze jak smakowało!


Zostawiam Was dzisiaj bez słowa na niedzielę (czy też czwartek, kto tam liczy) i udaję się świętować. Dzisiaj jest mój wyjątkowy dzień, urodziny! :) 

Adios, 
Dorota


czwartek, 21 maja 2015

OCZYSZCZAJĄCY SOK ANANASOWO - OGÓRKOWY

Macie ochotę na coś orzeźwiającego, co dodatkowo zbawiennie wpłynie na nasze ciało? Jeśli tak, to zapoznajcie się z moimi dwoma najlepszymi przyjaciółmi - ananasem i ogórkiem. Byłam z nimi dzisiaj na randce i w ferworze nieopisanego szczęścia zapomniałam strzelić sobie z nimi selfie. Nic to, może następnym razem, bo taki z całą pewnością będzie.








Składniki na 4 porcje:
  • 1 dojrzały ananas, 
  • 2 duże ogórki, 
  • 250 ml zimnej wody,
  • szklanka kruszonego lodu.

Przygotowanie:

Ananasa i ogórki dokładnie obrać. Pokroić na małe kawałki i umieścić w kielichu blendera. Dodać zimną wodę, kruszony lód i miksować na najwyższych obrotach do uzyskania gładkiej konsystencji soku. Podawać od razu lub schłodzony, najlepiej nieprzecedzony.


Chciałoby się wykrzyczeć ile (jak mało) dni zostało do wakacji i jak bardzo potrzebujemy diety/oczyszczenia/czegokolwiek, żeby czuć się lekko, być w formie, a na plaży zachwycać figurą modelki (sportowca). Nie byłoby w tym nic złego, gdyby nie fakt bezcelowości naszych działań. Nie zamieszczam receptury na detoksykujący sok - lekarstwo na całe zło i tłuszcz zalegający w naszym organizmie. Jeśli wierzycie i dajecie się naciągać na diety ostatniej szansy przed latem, to marnujecie swój czas i zapał, sorry.

Wszystkie radykalne sposoby odżywiania, które mają w krótkim okresie zredukować wagę ciała to nic innego jak głodówki, wysysające z nas wodę, a nie tłuszcz. Co za tym idzie, dodając do tego intensywne, bo przecież wakacyjne ćwiczenia, wyczerpujemy nasz organizm. Ćwicząc na czczo możemy nawet doprowadzić do procesu spalania mięśni zamiast tkanki tłuszczowej, a efekty owszem będą szybko dostrzegalne, ale odwrotne do upragnionych. 

Oczywiście na nic nie jest jeszcze za późno (chyba, że planujecie urlop pod koniec maja). To, od czego powinniście zacząć to zwizualizowanie i nazwanie Waszego celu - chcę schudnąć 3 kilo, zgubić brzuch, wyrzeźbić ciało, ujędrnić skórę, wyglądać jak Rosie Huntington - Whiteley - cokolwiek, co chcielibyście osiągnąć. W początkowym etapie, warto także określić spis produktów czy dań, których nie będziecie spożywać ze względu na alergię, nietolerancję lub bo po prostu ich nie lubicie. Dieta ma być przyjemnością, a nie karą, więc do dzieła! Dobrze też obliczyć swoje podstawowe zapotrzebowanie kaloryczne, co zrobicie np. tutaj. Wiedząc dokładnie ile kalorii powinniśmy spożywać możemy ułożyć sobie różnorodne i ciekawe menu, na minimum 1 miesiąc, którego będziemy przestrzegać. Bardzo istotny jest także dobór odpowiedniej ilości białka, węglowodanów i tłuszczu w jadłospisie, odrzucenie pakowanych przekąsek i kolorowych napojów. Jeśli nie wiecie jak zbilansować Wasze menu, na rynku pojawiło się właśnie wydanie specjalne Women's Health'a o niezwykle marketingowym tytule - "Bądź piękna nago!". Znajdziecie tam dobry jadłospis na 6 tygodni, przygotowany przez ich dietetyka. Publikacja kosztuje 19, 90 zł i zawiera szczegółową dietę i plan treningowy plus dodatkową treść redakcyjną. Z czystym sumieniem polecam.


Mówi się, że dieta to 70% sukcesu w dążeniu do perfekcyjnego ciała. Co więc stanowi pozostałe 30%? Oczywiście skuteczny trening. Mówię skuteczny, bo nie każdy sport czy ćwiczenia mogą dawać oczekiwane efekty. Najlepiej połączyć ćwiczenia cardio z siłowymi. Ile razy już to słyszeliście? Jeśli wiele, a dalej Wam nie wychodzi to warto się zastanowić nad przyczyną porażki Waszego treningu? Może ćwiczycie za mało albo zbyt dużo? Nie dajecie sobie czasu na odpoczynek i regenerację lub korzystacie z mało efektywnej formy treningu? 

Z całą pewnością, najlepsze efekty dają ćwiczenia interwałowe czyli naprzemiennie: bardzo intensywny wysiłek przeplatany krótką fazą odpoczynku lub ćwiczeniami o niskiej intensywności. To prawdziwy zabójca naszego tłuszczu i przyspieszacz przemiany materii. Warto też dodać do tego trening siłowy, który zbuduje lub podtrzyma naszą tkankę mięśniową.


---
Odbiegając na chwilę od tematu... Mocno "reklamowany" przeze mnie plecak przywiozłam z wakacji na Kubie. Jest to o tyle niezwykłe, że miły sprzedawca powiedział nam, że jest wykonywany ręcznie (do czego akurat nie mam wątpliwości) przez niego samego. W samym fakcie nie ma nic bulwersującego, gdyby nie to, że na kolejnym, następnym i setce innych kramów można było oglądać podobne przejawy talentu Kubańczyków. Zastanawia mnie w związku z tym, jak naprawdę wygląda sprawa pamiątek na największej karaibskiej wyspie. Otóż, jak na prawdziwe państwo komunistyczne przystało powinni tępić wszelkie przejawy samodzielnej gospodarności, a więc plecaki i inne pamiątki ze skóry powinny pochodzić z jednej fabryki. Pytanie tylko, czy w takim zakładzie produkuje się jedynie najbardziej podstawowe formy, które potem stają się płótnem i szansą na artystyczny monolog Kubańczyków czy najzwyczajniej w fabryce pracują utalentowane jednostki wspaniałego społeczeństwa i malują na miejscu niepowtarzalne wzory i patterny, a ja po prostu dałam się naciągnąć na duszę artystyczną sprzedawcy?
---


Ananas i ogórek 


To fajna para. Razem tworzą całkiem zgrany duet. Choć mogłoby się wydawać, że to ananas gra w tym związku pierwsze skrzypce, to jednak niekoniecznie tak właśnie musi być. Ogórek jest niezwykle niskokaloryczny i niemalże substytuuje w tym napoju wodę. Poza tym wspaniale odkwasza organizm i pomaga w usuwaniu wody z organizmu. Ananas oczywiście już z samej nazwy kojarzy nam się z owocem do odchudzania. To prawda, jego właściwości są nieocenione. Wspomaga trawienie, pomaga na niestrawność oraz zapobiega zaparciom i wzdęciom. To wszystko dzięki bromelinie, która wpływa na przyspieszenie przemiany materii. Ponadto, ananas jest źródłem pektyn - błonnika, który sprytnie nas "wypełnia" i daje uczucie sytości. 

Oczywiście, możemy zapomnieć o tych wszystkich dobrociach, sięgając po ananasy w zalewie. Te w słodkie owoce są tykającą bombą cukrową, wybuchającą wraz z otwarciem puszki. Sprawa podobnie się ma z ananasem kandyzowanym czy w polewie czekoladowej. Lepiej darować sobie ich przetworzoną formę i spożywać świeże owoce, najlepiej w pierwsze połowie dnia. Więcej na ten temat możecie przeczytać tutaj.



Jak widać na zdjęciu nie przecedzałam soku - piliśmy go razem z fusami. Nie polecam wyrzucać "części zasadniczej", bo pozbywamy się tym samym większości ananasa. Jeśli jednak z jakiś powodów chcecie to zrobić, to najlepiej poczekajcie chwilę, aż cała płynna część opadnie na dno. Wtedy wystarczy, że przechylicie kielich, a sok sam wypłynie do czystego naczynia, zostawiając piankę w poprzednim. 


wtorek, 19 maja 2015

LEKKA SAŁATKA Z INDYKIEM

Chrupiąca zielona sałata, słodkie pomidorki, pikantna szalotka i aromatyczny indyk. Brzmi dobrze? To jeszcze nie koniec. Ta lekka, wiosenna sałatka ma wszystko, co najlepsze. Jest doskonale zbilansowana i syci na dłużej, niż się spodziewacie! Nie ma na co czekać, grillujcie indyka i pakujcie Wasze lunchboxy na drogę. 







Składniki na 1 sałatkę:

Mięso:
  • 80 g piersi indyka, 
  • 1 mały ząbek czosnku, 
  • 1/2 łyżeczki suszonej bazylii, 
  • 1/4 łyżeczki tymianku, 
  • 1/4 łyżeczki rozmarynu, 
  • 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego, 
  • sól morska, 
  • 1 łyżka oliwy z oliwek.

Sałatka:
  • 3 garście sałaty masłowej, lodowej lub rzymskiej, 
  • 1/3 czerwonej papryki, 
  • 1 garść pomidorków koktajlowych, 
  • 1/4 ogórka, 
  • 1 szalotka, 
  • 2 łyżka startego parmezanu, 
  • 1 jajko od kury z wolnego wybiegu.

Dressing:
  • 1 łyżeczka bazylii, 
  • 1/4 łyżeczki tymianku, 
  • 1/4 łyżeczki rozmarynu, 
  • 1/2 łyżeczki pieprzu ziołowego, 
  • 1/2 łyżeczki oregano, 
  • 1 łyżka oliwy z oliwek, 
  • 1 łyżka octu winnego, 
  • szczypta soli morskiej.

Przygotowanie:

Mięso wymieszać ze składnikami marynaty, odłożyć na chwilę. Patelnię grillową rozgrzać na średnim ogniu. Indyka usmażyć na złoty kolor z obu stron, uważając, żeby nie przesuszyć zbytnio mięsa. Zdjąć z patelni i odłożyć na kilka minut.

Sałatę umyć i porwać, wkroić paprykę i ogórek. Dodać pomidorki, posiekaną szalotkę i ugotowane jajko (polecam gotować do średnio twardego żółtka - 5 minut). Posypać tartym parmezanem. Udekorować indykiem pokrojonym w szerokie pasy. 

Składniki dressingu dokładnie ze sobą przemieszać, powoli dolewając oliwę. Sałatkę polać sosem tuż przed podaniem.


Jeśli z jakiś powodów przestrzegacie ścisłej diety i Wasze posiłki są dalekie od różnorodnych pewnie jak na zbawienie czekacie na jakieś urozmaicenie Waszego dziennego menu. Oto i one - zioła i sosy. Przygotowując Wasze własne mieszanki nigdy (choć to może za dużo powiedziane) nie znudzicie się kurczakiem z patelni czy pieczoną rybą. Women's Health opracował dla takich właśnie osób listę dodatków, które wspomogą lub odmienią smak nudnawych potraw. Nie przegapcie tego, uratują Wasze niejedno danie!

Mieszanki ziół, które możecie wykorzystać do ryb, mięs, sosów, marynat czy maseł smakowych:

Grecja:
1/4 łyżeczki oregano, 1/4 łyżeczki suszonej mięty (polecam dodać też świeżej), 1/4 łyżeczki suszonego tymianku, 1/8 łyżeczki suszonej bazylii, 1/8 łyżeczki suszonego majeranku, 1/8 łyżeczki suszonej natki pietruszki (też polecam świeżą), 1/8 łyżeczki mielonej cebuli, 1/8 łyżeczki mielonego czosnku.

Włochy:
1/2 łyżeczki mielonego czosnku, 1/2 łyżeczki suszonej bazylii, 1/4 łyżeczki suszonego tymianku, 1/4 łyżeczki suszonego rozmarynu, 1/8 łyżeczki czerwonego pieprzu.

Tajlandia:
2 łyżeczki soku z limonki, 1/2 łodygi trawy cytrynowej (obranej i drobno posiekanej), 1 łyżeczka drobno posiekanego imbiru, 1 łyżeczka sosu rybnego.

Hiszpania:
1 łyżeczka mielonego czosnku, 1 łyżeczka mielonej cebuli, 1 łyżeczka czarnego pieprzu, 1/4 łyżeczki suszonego oregano, 1/4 łyżeczki płatków chilli, 1/4 łyżeczki mielonego kuminu.

Maroko:
1 łyżeczka cynamonu, 1 łyżeczka mielonej kolendry, 1/2 łyżeczki kurkumy, 1/4 łyżeczki pieprzu cayenne, 1/4 łyżeczki kardamonu, 1/4 łyżeczki mielonego kuminu (polecam użyć też całych ziaren).

Ponadto, WH wspomina, że warto mieć w domu także: musztardę Dijon, suszone przyprawy, bulion drobiowy lub ekologiczną kostkę, świeży korzeń imbiru, świeże zioła, czosnek, płatki chilli, sok z cytryny, sok z limonki, sos sojowy o niskiej zawartości sodu, pieprz świeżo zmielony, salsę, ocet, chrzan oraz sos Worcestershire. Od siebie mogę też dodać: hummus zwykły i smakowy, guacamole, awokado, szalotki, passatę pomidorową i ekologiczne mleczko kokosowe.

mieszanka włoska, użyta jako baza do marynaty kurczaka i dressingu


... ale to jeszcze nie wszystko! Oprócz tego mowa jest też o marynatach jogurtowych i dipach! Te świetnie skomponują się z mięsami, rybami, warzywami, przydadzą się na grilla, do ziemniaczka i na party z przyjaciółmi.
  • 1/4 szklanki jogurtu greckiego lekkiego, 1 łyżeczka cynamonu, 1 łyżeczka gałki muszkatołowej - używać do owoców, 
  • 1/2 szklanki jogurtu greckiego lekkiego, 1 ogórek, 1/2 posiekanej papryczki, sok z 1/2 limonki, sól pieprz - do ryb i kurczaka, 
  • 1/4 szklanki jogurtu greckiego lekkiego, 1 łyżka musztardy Dijon - do kurczaka, wieprzowiny i warzyw, 
  • 1/4 szklanki jogurtu greckiego lekkiego, 1 łyżeczka świeżego koperku, 1/4 awokado - do kurczaka i warzyw,
  • 3/4 szklanki jogurtu greckiego lekkiego, 1 ząbek czosnku, 1/4 posiekanego ogórka, 2 łyżeczki posiekanej, świeżej mięty.
Ponadto, kiedy zblazowani dobrobytem zupełnie będziemy już grymasić smak można wzbogacić poprze dodatek: miodu, ketchupu, sosu barbecue, sosu marinara, posiekanych orzechów, parmezanu, kakao, wiórków kokosowych, salsy z mango. Od siebie dorzucam jeszcze: syrop klonowy i z agawy, spirulinę i proteiny konopne, sos ze świeżych malin lub mango, szczyptę cukru brzozowego, chrupki quinoa, mozzarellę i suszone owoce.

Mam nadzieję, że przy najbliższej blokadzie smakowej nie dacie się nudzie i pokonacie ją w dobrym stylu! Bez tłuszczu i glutaminianu sodu!



niedziela, 17 maja 2015

BEZGLUTENOWY CHLEB GRYCZANO - KOKOSOWY NA ZAKWASIE

Łatwy do upieczenia chleb z chrupiącą skórką i miękkim środkiem. Długo utrzymuje świeżość i właściwą konsystencję. Dobrze sprawdza się na słono i na słodko. Można delikatnie go tostować lub robić sandwiche na zimno. Brzmi idealnie? Niestety nie. Na taką przyjemność trzeba sobie trochę poczekać, jakieś 3 - 4 dni. Mamy tu do czynienia z prawdziwym chlebem, do gry wchodzi zakwas.







Składniki:

Zakwas:
  • 200 ml wody z kiszonych ogórków, 
  • 100 g mąki gryczanej, 
  • 20 g mąki amarantusowej*,
  • 1/2 łyżeczki cukru.

Ciasto:
  • 200 g mąki gryczanej, 
  • 200 g wiórków kokosowych, 
  • 80 g płatków gryczanych**, 
  • 80 g zmielonego siemienia lnianego, 
  • 20 g amarantusa ekspandowanego, 
  • 2 łyżeczki soli, 
  • trochę ciepłej wody, aby uzyskać ciasto o konsystencji bardzo gęstego budyniu.
* - pominęłam mąkę amarantusową w zakwasie i uzupełniłam ją tą samą ilością mąki gryczanej. Podobnie postąpiłam z amarantusem z ciasta. 
** - ja użyłam płatków owsianych. 

Przygotowanie:

Składniki na zakwas wymieszać w szklanym naczyniu i przykryć. Odłożyć w ciepłe miejsce na 2 - 3 dni, aż zacznie lekko powiększać objętość.

W dzień pieczenia w misce wymieszać wszystkie składniki na ciasto, dodać zakwas i mieszać, powoli dodając wodę, aż do uzyskania odpowiedniej konsystencji. Odłożyć do ponownego wyrośnięcia na 10 - 12 godzin, najlepiej już w keksówce. Po tym czasie nagrzać piekarnik do 50 stopni i piec chleb 15 minut. Potem temperaturę podnieść do 100 stopni i piec kolejny kwadrans. Po pół godzinie ustawić temperaturę na 190 stopni i termoobieg, piec go jeszcze przez godzinę. Upieczony chleb zostawić 10 minut w piekarniku uchylonym do połowy, a następnie wyłożyć go na kratkę do całkowitego ostudzenia. Przechowywać zawinięty w bawełnianą ściereczkę.

zakwas, dzień 3

Tym razem nie przedstawiam Wam mojego autorskiego przepisu, ale pochodzący z przełomowej książki "Kuchnia polska bez pszenicy" autorstwa Marty Szloser i Wandy Gąsiorowskiej. Jeśli nigdy nie mieliście w dłoniach tej publikacji, to musicie koniecznie to nadrobić. Obie panie wspaniale ułatwiają życie osobom na diecie bezglutenowej doraźnej i stałej. W książce znajdziecie mnóstwo przepisów na tradycyjne dania polskie i nie tylko, które ciężko wyobrazić sobie bez glutenu (pierogi, torty, jak to możliwe?). Poza tym doradzają w selekcji produktów spożywczych i ciekawie piszą o samym zagadnieniu diety bezglutenowej, szczególnie w świetle ostatniej mody na celiakię. Przepis oryginalny zmodyfikowałam nieznacznie do tego, co akurat miałam w szafkach - wyszedł bardzo dobrze.

Chleb, jak już wspomniałam, wyszedł bardzo smaczny i o świetnej konsystencji. Pojawia się jednak pewna problematyczna kwestia. Mianowicie, zakwas ogórkowy jest bardzo wyczuwalny i nieco gryzie się to ze smakiem kokosa. Jestem niezwykle tolerancyjna, jeśli chodzi o takie połączenia, ale tym razem ten smak nieco mnie przytłacza. Być może następnym razem przygotuję ten chleb bez wiórków kokosowych albo z nieco innym zakwasem. Jakie połączenie zaproponowalibyście? 


Od razu zastrzegam, nie cierpię na celiakię ani nie mam stwierdzonej alergii na gluten czy też nietolerancji. Jadam wyroby z mąk glutenowych i bezglutenowych, mimo, że zdaję sobie sprawę z tego, że nie jest to najzdrowszy wybór. A może jednak nie?

Problem pojawia się, kiedy chcemy zdefiniować co tak naprawdę ma znaczyć, że coś "jest zdrowe". Od dłuższego czasu waham się pomiędzy zaleceniami diety sportowej czy też redukcyjnej, która jest pełna mięs, glutenu (przetwory z mąki z pełnego przemiału) i innych zakazanych produktów. Z drugiej strony mamy purytańską dietę ludzi zdrowych, która wyklucza nadmierne zakwaszanie organizmu białkami pochodzenia zwierzęcego, odrzuca każdą chemię, konserwanty (co oczywiste), ale też gluten, cukier i inne produkty z pogranicza. 
Faktem jest, że ten pierwszy wzorzec żywieniowy może zaowocować pewnymi rezultatami wizualnymi (w końcu po to jesteśmy na diecie?!), ale też poprawą naszych badań, sprawności, poziomu cholesterolu itd. Dlaczego więc taka dieta jest tak niezdrowa albo zdrowa za mało? Sama właściwie nie wiem. Dietetycy zalecają na śniadanie chleb tostowy pełnoziarnisty, podczas gdy czytając jego skład włos jeży nam się na głowie. Dlaczego w związku z tym lekarze zalecają nam chemię? Myślę, że nie da się tego przeliczać aż tak zero-jedynkowo. Wszystko zależy oczywiście od paradygmatu, z którego obserwujemy naszą żywieniową rzeczywistość. Nie aż tak drugorzędną sprawą jest nasz cel i motywacja. Z pewnością każdy ma na ten temat swoje własne zdanie, które zaczerpnął z "wiarygodnych źródeł informacji", które jak niestety muszę zauważyć - wielokrotnie same sobie zaprzeczają. 

W tym wypadku nie pozostaje nam nic innego, jak samemu testować na sobie zalecenia lekarzy i stosować się do wszystkiego, ale z umiarem. Nie mam alergii na gluten, ale ten może być szkodliwy? Ok, nie wykluczę go z jadłospisu, ale wyraźnie ograniczę. Cukier jest niepożądanym składnikiem diety? Tak, nie kupię musztardy czy dżemu słodzonego cukrem, ale od czasu do czasu upiekę ciasto z cukrem kokosowym albo innym słodkim odpowiednikiem tradycyjnej białej śmierci.


Swój sposób odżywiania uważam za zdrowy i sama świetnie się po nim czuję. To, co bez względnie wykluczyłam z diety już kilka lat temu to mleko krowie i zastępuję je mlekiem sojowym (choć niechętnie), ryżowym, owsianym lub kokosowym. Jadam mięso, jaja, ryby, wszystkie warzywa i owoce (nawet banany, mimo, że te mają sporo cukru, olaboga). Nie kupuję natomiast produktów przetworzonych czy puszkowanych (no, chyba, że to tuńczyk...), nie używam białej mąki, a już z pewnością nie tej wybielanej w młynie, o białym cukrze też nie ma mowy. Dbam o kaloryczność i różnorodność potraw. Jadam regularnie, 5 razy dziennie. Zdarzają mi się odstępstwa, od czasu do czasu zjem drożdżówkę babci albo pierogi ruskie, wiecie, takie nawet ze śmietaną! I o ile nie zdarza mi się to nagminnie, to jest ok. Jestem aktywna, ćwiczę regularnie minimum 5 razy w tygodniu. Potrzebuję jeść, być silna i zdrowa. Jedzenie ma rozwijać moją sprawność i regenerować po treningu, a poza tym jest przyjemnością! :)


Mała kromka z ricottą, bezcukrowym dżemem malinowym, melisą, płatkami kokosa i chrupkami quinoa to pyszne śniadanie, dodatkowo uzupełnione kawą z niesłodzonym mlekiem sojowym. Dało mi energię na dobrych kilka godzin! Dacie się skusić?


piątek, 15 maja 2015

GRUSZKA NA CIEPŁO Z GRANOLĄ Z GORZKIEJ CZEKOLADY

Co zrobić, kiedy za oknem wita nas szary dzień, a chlupiący deszcz w niczym nie przypomina ciepłej, letniej mżawki? Najlepiej oczywiście zaserwować sobie energetyczne śniadanie, które pobudzi nas do działania. Niech będzie nawet na szarym talerzu, a co tam!








Składniki na 1 porcję:
  • 1 średnia gruszka, 
  • 1 łyżeczka tłuszczu kokosowego, 
  • 2 łyżki jogurtu greckiego lekkiego, 
  • 4 łyżki domowej granoli*, 
  • 2 łyżeczki dżemu malinowego, bez dodatku cukru, 
  • 1 łyżeczka płatków migdałów, 
  • 1 łyżeczka wiórków kokosa, 
  • szczypta kardamonu.
* - ja wykorzystałam bazującą na kaszy gryczanej, domową granolę z gorzkiej czekolady. Jeśli nie mamy pod ręką Waszej, zdrowej wersji, najlepiej sięgnąć po niesłodzone płatki kukurydziane lub owsiane. Ważne, aby nie miały dodatku cukru - całe danie jest już wystarczająco słodkie.

Przygotowanie: 

 Gruszkę umyć i przekroić na pół, delikatnie wydrążyć gniazdo nasienne. Tłuszcz kokosowy rozgrzać na patelni z nieprzywieralną powłoką. Gruszki podsmażać na małym ogniu po ok. 1 minutę na stronę. Przełożyć na talerz. Do wgłębiania w środku nałożyć dżemu malinowego, posypać granolą, płatkami migdałów i kokosa, doprawić szczyptą kardamonu. Podawać z jogurtem greckim.


Parę słów o eko-zakupach

Coraz częściej stajemy przed trudnym wyborem pomiędzy zwykłymi produktami, a tymi, które są certyfikowane jako żywność bio, eko, czy bez cukru / glutenu / innych cudów. Zazwyczaj decydujemy się na te drugie w trosce o nasze zdrowie, prewencję czy też ze względu na konkretną dietę, alergię czy nietolerancję. Często nie mamy niestety wyboru i jesteśmy zmuszeni do wydatków na produkty z wyższej półki. Jednak ciężko ukryć, że zakupy takiej ekstra żywności wiążą się ze znacznie większym kosztem i uciążliwymi poszukiwaniami. Co więc warto zrobić, aby ułatwić nam nieco zakupowe życie i przyciąć trochę koszty?

- Zaopatrujmy się w sklepach on-line. To te mają najczęściej najbardziej konkurencyjne ceny w porównaniu z małymi sklepami lub zdrowym działem w tradycyjnych marketach. Ze swojej strony mogę polecić podrzucony mi przez ciocię adres strony dr Pelc. Ceny są bardzo przystępne, a sklep oferuje dowóz lub darmowy odbiór na miejscu (Kraków), 

- Sprawdzajmy czy w naszym mieście lub okolicy nie organizują targów zdrowej lub lokalnej żywności. Sprzedawcy na tego typu imprezach zawsze przygotowują specjalne ceny, nieco niższe od regularnych, sklepowych, 

- Kupujmy w dużych gabarytach. Mowa tu oczywiście o produktach o długiej dacie ważności, takie jak tłuszcz kokosowy, kasze, białka czy ziarna, 

- Poświęćmy raz a porządnie czas na znalezienie i wytypowanie naszych ulubionych produktów. Dzięki temu zakupy pójdą znacznie szybciej, bo nie będziemy tracić czasu na każdorazowe czytanie etykiet, 

- Spróbuj przygotowywać niektóre rzeczy samodzielnie. Jeśli nie pijesz mleka krowiego to wiesz, że większość mlek roślinnych oscyluje w granicach 7 - 10 zł za 1 litr (poza mlekami z Rossmana, które bardzo polecam), możesz jednak bez żadnego wysiłku przygotować je samemu. Podobnie jak ekologiczne kostki rosołowe, ziołowe przyprawy, aromatyczne oliwy czy zdrowe pieczywo, 

- Wymieniajmy się doświadczeniami ze znajomymi. Może oni wiedzą, gdzie i kiedy warto kupować dane produkty. Z własnego doświadczenia wiem, że poszukiwania w grupie są owocniejsze. W końcu co kilka par oczu to nie jedna,

- Zapoznaj się z właścicielami gospodarstw rolnych w okolicznych wsiach. Od czasu do czasu chętnie dorzucą kilka wiejskich jajek lub domowy serek gratis na stałych klientów, słowo!