Jestem prawie uzależniona od wszelkiego rodzaju placków, placuszków, naleśników i innych małych ciasteczkach pieczonych na patelni. Są świetnym pomysłem na każdą porę dnia (a szczególnie na śniadanie!). Jesienią i zimą szczególnie mam ochotę zacząć dzień czymś na ciepło i na słodko. Ekspresowe, bezglutenowe placki jabłkowe sprawdzą się idealnie. Dlaczego? Bo mam w ogrodzie jabłoń. I jabłoń sąsiadki, z której wszystkie owoce spadają do naszego ogrodu!
Składniki (na 8 - 10 placków):
- 2 duże jabłka,
- 1 jajko wiejskie,
- 6 łyżek mieszanki mąk bezglutenowych (lub orkiszowej),
- 2 łyżeczki proszku do pieczenia (bezglutenowego, jeśli trzymamy się tej wersji),
- 1 łyżeczka cynamonu,
- 1/2 łyżeczki imbiru,
- 1/4 łyżeczki kardamonu,
- 1/4 łyżeczki gałki muszkatołowej,
- 1/2 łyżeczki sezamowej pasty tahini,
- 1/4 szklanki mleka migdałowego/sojowego/owsianego/kokosowego,
- 1 łyżka syropu z agawy,
- szczypta soli morskiej.
do podania: domowa granola
Przygotowanie:
Mąkę wymieszać z przyprawami, proszkiem do pieczenia i solą. W osobnej misce wymieszać mleko, syrop z agawy, tahini i starte jabłka. Wymieszać wszystkie składniki. Smażyć na średnio rozgrzanej patelni na złoty kolor. Podawać na ciepło, z domową granolą.
Cały sekret moich niekończących się jabłkowych inspiracji to właśnie nasze ukochane drzewo (no i wspomniane już drzewo kochanej sąsiadki), które rodzi nam co sezon tony jabłek. Nie da się ich skończyć. Niemalże codziennie wyciskamy kilka litrów świeżego soku jabłkowego, robimy ciasta jabłkowe, zapiekanki wytrawne z jabłkami, placki, naleśniki, przetwory i nic. Ono nadal jest całe pełne owoców, stoi tam w ogrodzie i się z nas śmieje! Trudno, tak łatwo się nie poddamy. Kochamy to drzewo, ale już nas... wkurza!?
Mówiąc tak o jesieni, nie sposób byłoby nie wspomnieć o drugim drzewie, orzechowym, które dzieli się z nami swoimi dobrami. Z orzechów lubimy robić mąkę (wspaniała na organiczne torty orzechowe!), masło orzechowe czy dodawać je do sałatek, makaronów i mięs. Zbieramy je na dziesiątki kilogramów i trzymamy w dużych, wiklinowych koszykach przy kominku i w piwnicznej spiżarce. Czasem jesteśmy zbyt leniwi i nie chce nam się ich łuskać. A czasem wręcz przeciwnie - na tyle zapobiegliwi, że wyłuskamy dobry zapas. To, co nie zejdzie w naturalnym przerobie jedzie do dziadka, na orzechówkę. Nalewki nie robimy u nas w domu, nie ma takiej potrzeby, skoro mamy speców w tej dziedzinie niecałą godzinę drogi od domu. Wręcz taka konkurencja mogłaby być niemile widziana, kto wie...
w takim razie witam w klubie uzależnionych :D placuszki to najlepszy pomysł na śniadanie czy deser!
OdpowiedzUsuńpyszne i sycące placuszki!
OdpowiedzUsuńFajny pomysł na śniadanie :)) Czasem robię podobne, zawsze kombinuję z proporcjami i dodatkami, więc nigdy nie wychodzą takie same :))
OdpowiedzUsuńwyglądają pysznie :-)
OdpowiedzUsuńmmmm.... wyglądają przepysznie!
OdpowiedzUsuńświetnie wyglądaja!
OdpowiedzUsuń