Często mam wrażenie, że za każdym razem, kiedy kupuję świeże owoce i warzywa, wybieram te nasze, polskie, ale też te ekskluzywniejsze - sezonowe czy tropikalne. I o ile te pierwsze znikają w mgnieniu oka, to te drugie leżą i gniją, czekając na jakieś wyuzdane okazje specjalne, które jakoś tak nie nadchodzą... Tak było i tym razem. Miałam dojrzałe mango, kaki, piękne pomarańcze i granat, mandarynki i żółciutkie banany. I tak sobie one leżały. I leżały. I nadal tak sobie leżały... No i mogłyby tak sobie leżakować, aż uległyby rozkładowi w blat stołu. Ale jednak coś się zmieniło i trafiły na talerz - bez specjalnej okazji.
Składniki:
- 1 mango,
- 1 kaki,
- 1 banan,
- 1 mandarynka,
- 1/4 granatu,
- 1 pomarańcz,
- kilka listków bazylii.
Przygotowanie:
Owoce obrać i pokroić w plastry. Podawać od razu.
Najwspanialsze owoce tropikalne są oczywiście w tropikach. Ciężko porównać smak np. mango, które zostaje zerwane będąc jeszcze mocno niedojrzałe i przemierza tysiące kilometrów zanim się do nas dostanie od mango z targu, które dochodziło w pełnym słońcu, na świeżym powietrzu. Naturalnie, powinnyśmy jadać owoce i warzywa, które pochodzą z naszej strefy klimatycznej i wspierać lokalnych rolników, ale komu nie zamarzy się od czasu do czasu intensywnie różowy granat czy elektryzująco pomarańczowe mango?
Stąd właśnie moje najwspanialsze wspomnienia, dotyczące owoców tropikalnych pochodzą właśnie z podróży do tych krajów. Takie wyjazdy to nie tylko doskonały pretekst do wypoczynku, ale przede wszystkim do poznania nowych kultur, obyczajów, zobaczenia pięknej przyrody i doświadczenia fantastycznych wrażeń smakowych.
Naturalnie, czuję, że wiele podróży o charakterze kulinarnym jeszcze jest przede mną. Wysoko na liście moich marzeń znajdują się top 3 destynacje:
- Izrael - niezwykle kusi mnie serwowany tam mix kuchni żydowskiej i arabskiej. Nigdzie indziej nie spróbuje się takiego hummusu, tahini czy sosu daktylowego. Street food na najwyższym poziomie i fantastyczna kuchnia orientalna. Cudowne smaki, dobrej jakości produkty i do tego niesamowite możliwości turystyczne.
- Kanada - marzy mi się przede wszystkich typowe kanadyjskie śniadanie polane sowicie prawdziwym, wysokiej klasy syropem klonowym. Będąc tam, nie sposób nie spróbować też wspaniałych ryb i przetworów rybnych. Jest to kuchnia, która sporo zaczerpnęła z kuchni francuskiej i brytyjskiej. Stawia na lokalne produkty i ekologiczne trendy.
- Szwecja - koniecznie w Boże Narodzenie! Nie wiem, czy to przez Ikea, czy inne spopularyzowane w mediach szwedzkie świąteczne specjały, ale moja podróż tam na pewno będzie pachniała grzanym winem i aromatycznymi pierniczkami.
Owoców nie warto także omijać ze względu na to, jak pozytywnie wpływają na naszą figurę. Mają dużo witamin i są źródłem dobrego cukru. Poza tym niektóre mają dużo błonnika i wspomagają wprawną przemianę materii. Najlepiej jeść je w pierwszej połowie dnia - a już zdecydowanie unikać na noc. Zawarty w nich cukier szybko podniesie nam poziom glukozy we krwi. Niestety tak szybko, jak wzrośnie, tak szybko i spadnie i może powodować nękające nas uczucie głodu jeszcze przed pójściem spać.
foto: JCK
(z naszej wspólnej podróży na Sri Lankę)
uwielbiam takie mixy owocowe! :)
OdpowiedzUsuńa ja lubię wszystko wrzucić do malaksera, zalać mlekiem i zrobić koktajl :-)
OdpowiedzUsuńZdrowa przekąska i do tego świetnie podana :)
OdpowiedzUsuńJa sobie robię takie mixy na śniadanie - zdrowo i daje mnóstwo energii :) no i jak pięknie wyglądają takie owoce!
OdpowiedzUsuńPyszna przekąska :)
OdpowiedzUsuńJak ślicznie podana :)
OdpowiedzUsuńale mi leci ślinka, zdjadlabym to natychmiast, czy dowozicie do domu?
OdpowiedzUsuńMix owoców i mix smaków!
OdpowiedzUsuń