poniedziałek, 17 listopada 2014

PIKNIK W MADRYCIE I PARĘ SŁÓW O EKO HISZPANII

Pogoda w Madrycie w połowie listopada pozostawia wiele do życzenia. Jest zimno, wietrznie, ale przynajmniej od czasu do czasu przyświeca nieco słońca. Tak było i wczoraj. Pogoda dopisywała nam od rana, więc po późnym śniadaniu zabraliśmy do plecaczka nasze smakołyki i wyruszyliśmy do lasu...


A co mieliśmy w plecaczku do już inna sprawa! Zabraliśmy ze sobą cudowne chorizo, salchichon i butelkę naszego ulubionego czerwonego wina Pata Negra i kilka picos (z tego nie jesteśmy wcale dumni). Taki zestaw zawsze sprawdzi się na krótsze i dłuższe wycieczki w towarzystwie waszej osoby. Nas ogarnął spokój, szczęście i radość. Znaleźliśmy kilka malowniczo położonych ławeczek i usiedliśmy w delikatnym słoneczku, ciesząc się niedzielnym popołudniem.


Dzień wcześniej, w sobotę, odwiedziliśmy fantastyczny festiwal BioCultura, czyli międzynarodowy projekt, który miał miejsce już po raz trzydziesty! Było ponad 700 różnych stoisk. Skupiały się wokół ekologicznego jedzenia, kosmetyków, książek, domu, stylu życia. Jednym słowem wszystkiego, co ma związek z byciem świadomym konsumentem. Można było nabyć wiele produktów po bardzo okazyjnych cenach, spróbować pysznego jedzenia kilku madryckich restauracji bio i nawiązać wiele wspaniałych znajomości.
 
Nam udało się kupić nasiona chia, spirulinę i białko konopne. Poza tym, poznaliśmy wiele ciekawych sklepów, piekarni, barów i dystrybutorów produktów ekologicznych. Spróbowaliśmy najfantastyczniejszej mozzarelli, jaką w życiu jedliśmy! Dowiedzieliśmy się, jak w ekspresowym tempie wyhodować samodzielnie grzyby w domu i jak ocieplić go w bio sposób.
 
Poza tym kupiliśmy te niesamowite hiszpańskie delikatesy! Chorizo i salchichon andaluzyjskiej hodowli EcoIBERICOS. Muszę przyznać, że oba wyroby są najwyższej klasy, zarówno smakowo, jak i jakościowo. Chorizo rozpływa się w ustach (co zresztą widać na zdjęciu), jest niesamowicie delikatne, a zarazem pikantne. Salchichon też smakuję naprawdę wspaniale. Polecam wszystkim zajrzeć na ich stronę i poczytać nieco o tej kontrolowanej hodowli. Na stronie internetowej znajdziecie też link do ich sklepiku. Ceny zwalają z nóg, ale cóż, raz na czas warto postawić na produkt absolutnie najwyższej jakości. Ostatecznie idą święta - to do was należy, czy poprosicie św. Mikołaja o nowe buty, czy kilka produktów kulinarnych exclusive.
 

Ten nasz piknik odbył się raczej w polowych warunkach. Nie było białego koszyka, kwiatów i obrusu w kratkę. Były za to zwykłe serwetki i picie wina prosto z butelki.
 
Wspaniale było zobaczyć, ilu Hiszpanów jest zainteresowanych eko kulturą. Na festiwalu były tłumy. Nie tylko ciekawskich, ale też faktycznie zainteresowanych konsumentów. A ile spacerujących rodzin spotkaliśmy po drodze w lesie! W wielu miejscach publicznych ustawione są mniej lub bardziej profesjonalne sprzęty do ćwiczeń dla szczęśliwych emerytów, z których korzystają nie tylko oni! O tak, w Hiszpanii rzeczy dzieją się dobrze, a szczególnie w stolicy! Mam nadzieję, że takich eventów będzie przybywać i u nas, a ceny produktów ekologicznych pójdą w dół.
Tym właśnie jest bolączką współczesnego społeczeństwa - jedzenie śmieciowe, niskiej jakości jest tanie, po prostu tanie. Do tego konserwanty są dla wielu po prostu smaczne. No i co teraz z tym fantem zrobić?

7 komentarzy:

  1. Wspaniałe niedzielne popołudnie! Bardzo zaciekawiła mnie Twoja relacja z eko-festiwalu - w Hiszpanii żyje się zdrowiej! Mam dokładnie takie same odczucia dotyczące wyboru między ceną a jakością. Słonecznej pogody! Pozdrawiam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Co za blog! Bede wpadac czesciej :)

    OdpowiedzUsuń
  3. Chorizio! MNiam! Jestem ciekawa czy to sprzedawane w polskich sklepach odzwierciedla smak tego prawdziwego hiszpańskiego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Powiem Ci, że zależy, które polskie sklepy i które produkty masz na myśli - jeśli chodzi Ci o te z "ekskluzywnego importu", że się tak wyrażę, to są one fenomenalnej jakości, aczkolwiek o takie trudno. Natomiast te śmieszne, wyplastrowane, czerwone kiełbaski, zapakowanego w plastikowe opakowania koło prawdziwego chorizo nawet nie leżały! Dodatkowo warto zobaczyć na skład i metodę maduracji (podobnie jak u nas - możesz uwędzić wędlinę w sposób naturalny, a możesz to zrobić na E - sposób).

      Usuń
  4. Cudowne zdjęcia! Piękny blog :)
    Zapraszam również do mnie w odwiedziny :)

    OdpowiedzUsuń
  5. Chorizo, uwielbiam.
    Piękne zdjęcia i fajny blog, będę zaglądać częściej :)

    OdpowiedzUsuń