Każde danie ma jakąś historię - czasem długą i bogatą, a czasem nie ma po prostu co opowiadać. Tu można by jedynie powiedzieć tyle, że papaja, którą kupiliśmy w supermarkecie okazała się gorzka i niesmaczna. Musieliśmy przejść do planu awaryjnego i tak powstała marmolada z papai. A właściwie to raczej przesmażone owoce albo w ogóle nie. Właściwie, to wygląda jak paprykarz szczeciński.
Składniki na 3 porcje:
Placki:
- 1 - 1,25 szklanki mleka ryżowego,
- 1 jajko wiejskie,
- 1 szklanka mąki owsianej,
- 1/2 szklanki płatków owsianych,
- 1/2 szklanki mieszanki mąk bezglutenowych,
- 1 łyżeczka proszku do pieczenia (bezglutenowego, jeśli to wymagane),
- szczypta soli.
Marmolada z papai:
- 1/2 dojrzałej papai,
- 1 łyżeczka cukru z prawdziwą wanilią,
- 1 łyżka tłuszczu kokosowego,
- 2 łyżki syropu z agawy,
- kilka kropel soku z cytryny.
Przygotowanie:
Najpierw przygotować konfiturę. Papaję przekroić, wyłuskać pestki, obrać i pokroić na małe kawałeczki. Na patelni rozgrzać tłuszcz kokosowy, wrzucić papaję, dodać cukier waniliowy i smażyć przez chwilę. Dodać syrop z agawy i sok z cytryny i smażyć jeszcze przez 10 minut na wolnym ogniu pod przykryciem. Mieszać od czasu do czasu i częściowo rozgnieść owoce. Pod koniec gotowania odsłonić pokrywkę i odparować płyn. Przełożyć do czystego, wyparzonego słoika.
Mąki przesiać do miski z proszkiem do pieczenia i solą. Dodać płatki owsiane. W drugim naczyniu wymieszać mleko i jajko. Suche składniki połączyć z mokrymi. Smażyć niewielkie placuszki na suchej patelni naleśnikowej. Podawać na ciepło z konfiturą, świeżą bazylią i orzeszkami piniowymi.
Ostatecznie nasza marmolada z papai wyszła bardzo przyzwoicie. To
tylko dowodzi temu, że nie ma produktów i dań, których nie da się
uratować. Na wszystko jest sposób. Najgorzej radzić sobie właśnie z goryczką, bo
jej niewiele może pomóc. W końcowym rozrachunku jednak smarowidło przypomina w
przestrzeni smakowej typowy dżem pomarańczowy - z nutką goryczy, a
podobno to ona sprawia, że nasze dania stają się naprawdę dorosłe.
Z papają historia zaczęła się następująco. Po powrocie z Kuby planowałam sobie, że kupimy kilka typowych produktów i zrobimy sobie nasze a'la kubańskie śniadanie, co było o tyle absurdalne, że jedzenia w hotelu mieliśmy okropne. W każdym bądź razie do tego była nam potrzebna papaja. Kupiliśmy 1 dorodną (a przynajmniej tak mi się wtedy wydawało), sztukę za złotych trzydzieści, groszy zero (!). Kiedy przyszło do porannego sobotniego śniadania, komisyjnego krojenia papai i okolicznościowych braw, wydawało się, że nic nie może zmącić naszego szczęścia. Do czasu, kiedy spróbowaliśmy naszej zdobyczy. Powiedzieć, że owoc był rozczarowujący, to daleko posunięty eufemizm. Tego nie dało się zjeść! Papaja była gorzka i... gorzka - dno. Pierwszą połowę posłodziliśmy syropem klonowym i jakoś ją przełknęliśmy. Drugą zostawiliśmy na okolicznościowe przetwory.
Byłam bardzo zaskoczona, bo owszem zdaję sobie sprawę, że owoce tropikalne, które trafiają do naszych sklepów przyjeżdżają z bardzo daleka i kiedy są zrywane niczym nie przypominają owoców. Rozumiem też, że papaja nie każdemu może smakować, bo a) jest mało słodka, b) różne sztuki mogą smakować zupełnie różnie i wreszcie c) bywają gorzkie. No, ale przysłowiowe, bez jaj!
Poza tym, nasze przeboje z papają zaczęły się już na Kubie. Tam, jak wiadomo, niekoniecznie wszystko jest, a raczej wszystkiego nie ma (powiedzenie, że nie ma niczego, to już jednak za dużo). Przez pierwsze trzy dni owoce, które nam serwowali były mocno niedojrzałe. Gujawy były ledwo różowe, a papaje, mimo, że pomarańczowe, to miały jedynie konsystencję - na smak trzeba było poczekać. Potem było już nieco lepiej, przynajmniej, jeśli chodzi o owoce.
A tymczasem mamy już nauczkę - nigdy więcej papai z niewiadomego pochodzenia w polskim supermarkecie. A przynajmniej ostrożnie...
Smacznego!
Zdjęcia przepiękne i gorzkości papai nie widać! Placki skradłabym!!!
OdpowiedzUsuńŚniadaniowe pyszności. Piękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuńJestem zachwycona zdjęciami, bardzo apetyczne :) Zresztą placuszki i konfitura też :)
OdpowiedzUsuńUwielbiam placuszki,pyszne!.
OdpowiedzUsuńJestem fanką wszelakich placuszków :) Super :))
OdpowiedzUsuńPyszne placuszki, uwielbiam takie :)
OdpowiedzUsuńCudowne te placuszki a ta konfitura mnie najbardziej zaciekawiła :-)
OdpowiedzUsuńCudowne te placuszki a ta konfitura mnie najbardziej zaciekawiła :-)
OdpowiedzUsuńplacki wyglądają pięknie!
OdpowiedzUsuńPlacki wyglądają wspaniale, a konfitura zapisała się na liście rzeczy do zrobienia i spróbowania ;)
OdpowiedzUsuńBardzo ciekawy przepis. Placki wyglądają zachęcająco.
OdpowiedzUsuńPlacuszki, jak i marmolada bardzo apetyczne :)
OdpowiedzUsuńPaprykarz z papai świetny xD
OdpowiedzUsuńPrzepis warty wypróbowania :D
Porównanie do paprykarza jeśli chodzi o wygląd bardzo trafne :D Gratuluję, że udało się wybrnąć z tematu gorzkiej papai! A zdjęcia jak zwykle cudne :)
OdpowiedzUsuńCudne śniadanie! :)
OdpowiedzUsuńKonfitura aż się prosi, by wylądować na tych plackach! :)
OdpowiedzUsuńŚwietny sposób na wykorzystanie papai-
OdpowiedzUsuńmnie tak zniechęciło mango- za pierwszym razem, aż mnie odrzuciło, potem juz zostawiam na tydzień, a i dłużej, żeby zmiękło dopiero potem wcinam lub przerabiam.
Oj taka papaja, która dojrzeje na miejscu musi być zupełnie inna. Ale bardzo podoba mi się rozwiązanie, świetne placuszki
OdpowiedzUsuńWygląda apetycznie! :)
OdpowiedzUsuńPróbuję sobie przypomnieć czy kiedykolwiek jadłam papaję, jednak nic mi nie świta :) Mimo to udało się zrobić apetyczną marmoladę do placuchów. Bo do takiego śniadania od razu bym zasiadła ;)
OdpowiedzUsuńLubię domowe konfitury, najlepiej własnej roboty. W Kauflandzie jest podany kraj pochodzenia, zawsze to sprawdzam. Pyszne placuszki :)
OdpowiedzUsuńDobrze, że papaja się przydała ;)) Placki prezentują się doskonale!!
OdpowiedzUsuńa dojrzała papaja jaki ma smak? domyślam się, że nie gorzki, ale czy nutkę goryczki ma? Nie jadłam jeszcze...
OdpowiedzUsuńNatomiast placuszki są w sam raz na śniadanie;)
dojrzała papaja jest lekko słodka, nie jest gorzka, nieco mdła, ale aromatyczna.
UsuńIdealne połącznie.
OdpowiedzUsuńMmm, nigdy nie jadłam papai w formie konfitury - musi być dooobraaa;)
OdpowiedzUsuńWyglądają bardzoooo apetycznie :)
OdpowiedzUsuńTaka konfiturka musi być pyszna:)
OdpowiedzUsuńmimo wszystkich przebojów paprykarz wygląda naprawdę smakowicie :)
OdpowiedzUsuńmam jeszcze mąkę owsianą - skorzystam w Twojego przepisu:)
OdpowiedzUsuńNajlepsze przepisy tak powstają! :) Placki bardzo apetyczne! :)
OdpowiedzUsuńnigdy nie jadłam świeżej papai, muszę kiedyś ją dorwać w sklepie!
OdpowiedzUsuńZachwycają mnie Twoje zdjęcia, cudne :) A w poście najbardziej zaintrygowała mnie marmolada z papai :)
OdpowiedzUsuńPorównanie papai do paprykarza mnie rozbroiło;)
OdpowiedzUsuńNie miałam okazji jeść takiego owocka, ale może kiedys go kupię.
Placuszki oczywiście pierwsza klasa, na pewno smakują świetnie;)
Marmolada z papai brzmi ciekawie i faktycznie wygląda jak paprykarz :P
OdpowiedzUsuńAle placki wyglądają już bardzo plackowo i przepysznie :)
Marmolada z papai brzmi ciekawie i faktycznie wygląda jak paprykarz :P
OdpowiedzUsuńAle placki wyglądają już bardzo plackowo i przepysznie :)
też nienawidzę tego zawodu kiedy kupuję coś co gdzieś bardzo mi smakowało,a tutaj.. buch! to już nie to samo..
OdpowiedzUsuńDobrze, że plan awaryjny Wam się powiódł, bo całość wygląda bosko :)
Wygląda i pewnie smakują obłędnie; )
OdpowiedzUsuńKurcze, że też nie napisałaś tego przepisu wcześniej. W zeszły weekend też nabyłem papaję, która nie nadawała się do spożycia i koniec końców wylądowała w koszu. Jakoś nie pomyślałem, że taką fajną konfiturę można by z niej zrobić :(
OdpowiedzUsuńBardzo zachęcające:)
OdpowiedzUsuńPiekne zdjęcia, aż się jeść chce
OdpowiedzUsuńMogła bym jeść codziennie przez miesiąc :D Pychota!
OdpowiedzUsuńBardzo smacznie wyglądają ! Konfitura z papai muszę koniecznie spróbować.
OdpowiedzUsuńFajne placuszki :)
OdpowiedzUsuńŚwietne placuszki i przepiękne zdjęcia :)
OdpowiedzUsuń