Gulasz, to dobra potrawa nie tylko na jesienne i zimowe wieczory. W trakcie przesilenia wiosennego dobrze od czasu do czasu posilić się czymś treściwym i sycącym. Mimo, że ciągnie nas już do słońca i sezonowych produktów, to wszystko zdaje się być przeciwko nam. W nocy temperatura spada poniżej zera, a media alarmują, że już milion Polaków zachorowało na grypę. Jak wiadomo - lepiej zapobiegać, niż się leczyć, wiec ugotujcie dzisiaj coś z zimowego repertuaru.
Składniki na 4 porcje:
- 750 g karkówki cielęcej,
- 1 papryka czerwona,
- 250 g czerwonej fasoli,
- 1/2 łyżeczki kuminu,
- 1 łyżeczka nasion kopru włoskiego,
- 2 łyżki oliwy z oliwek,
- sól morska.
Sos:
- 1 duża cebula,
- 1 ząbek czosnku,
- 1 papryka czerwona,
- 2 pomidory,
- 1 mała cukinia,
- 1 szklanka bulionu warzywnego,
- 100 ml białego wina,
- 2 łyżki oliwy z oliwek,
- sól morska.
Przygotowanie:
Zacząć od przygotowania sosu. Na dużej patelni z nieprzywieralną powłoką rozgrzać 2 łyżki oliwy. Cebulę posiekać i usmażyć na złoty kolor, pod koniec dodać czosnek przeciśnięty przez praskę i smażyć jeszcze 30 sekund. Paprykę, pomidory i cukinię umyć i pokroić w małe kawałki. Dodać do cebuli i dusić ok. 10 - 15 minut do miękkości. Warzywa przełożyć do kielicha blendera, wlać bulion i białe wino i zmiksować na gładki sos. Doprawić solą, jeśli jest taka potrzeba.
Teraz można zacząć przygotowywać mięso. Na suchej patelni podprażyć kumin i koper włoski. Po chwili ściągnąć z ognia i wlać oliwę. Karkówkę umyć i pokroić na małe kawałki. Mięso przesmażyć szybko na mocno rozgrzanej patelni, posolić. Przełożyć do dużego garnka z grubym dnem i zalać sosem. Dodać paprykę pokrojoną w grube pasy lub kwadraty i uprażone wcześniej przyprawy. Dusić na wolnym ogniu pod przykryciem ok. 1 godziny (aż mięso będzie miękkie i delikatne - jeśli potrzeba, można przedłużyć czas gotowania). Pod koniec dodać ugotowaną lub osączoną z zalewy fasolę. Całość dobrze wymieszać. Podawać na ciepło z młodymi ziemniaczkami i koperkiem.
Obecnie moja cała energia schodzi na planowanie naszej przerwy świątecznej (a właściwie to jej większość, to, co mi pozostaje idzie na regenerację ciężkich zakwasów). Do wyjazdu pozostało zaledwie 5 dni, więc z niecierpliwością monitoruję pogodę w Hiszpanii i dostosowuję ją do moich planów wycieczkowych. Niestety, jak się okazało do Alhambry nie pojedziemy, bo na blisko dwa miesiące do przodu są założone rezerwacje na każdy możliwy sposób, dzień i godzinę. Dla mnie nie jest to o tyle dotkliwa strata, że ja już widziałam ten zapierający dech w piersiach kompleks, ale niestety nie widział go mój tata. Jak widać, tym razem nie będzie mu to jednak dane. Za to być może przejdziemy Caminito del Rey, które właśnie zostało udostępnione dla turystów i spełnia warunki bezpieczeństwa. Dla tych, którzy nie wiedzą o czym mówię, mogą sobie kliknąć tutaj. Zapiera dech w piersiach, prawda?
Poza tym, naturalnie, przeznaczyliśmy cztery dni na ściganie procesji, wtapianie się w tłum i robienie zdjęć w Sewilli. Byłam tam już wiele razy, ale mimo wszystko cały czas chcę wracać. To miasto jest bardzo podobne do Krakowa - podobna wielkość, ilość mieszkańców, też stolica województwa na południu, oba nie mają dostępu do morza :). Sewilla tętni życiem, energią i czarem. Jedynym minusem jest to, że jest permanentnie pełna turystów. To prawda, że ja sama jestem turystką, ale nie taką. W Sewilli nie ma miejsca na tyle ludzi, nie mają, gdzie się podziać, plątają się jeden na drugim. Nie ma przestrzeni, w której mogliby się rozpłynąć.
Zostanie nam jeszcze plaża i chiringuitos. Najem się owoców morza, aioli i nawdycham słonej, morskiej bryzy. Zresztą podobno ukończono już budowę bulwaru łączącego kilka miejscowości na Costa del Sol, więc będę miała możliwość inhalowania się na rowerze. Tyle przyjemności, tyle wygrać!
Uwielbiam takie dania, wygląda bosko:)
OdpowiedzUsuńgulasz z fasolą - kupuję to!
OdpowiedzUsuńzjadłabym na obiad teraz:)
OdpowiedzUsuńbardzo fajne danie :)
OdpowiedzUsuńZ wielką chęcią bym skosztowała takiego cuda :)
OdpowiedzUsuńDomowy obiad <3
OdpowiedzUsuńDomowe obiadki są najlepsze i są jeszcze smaczniejsze, gdy zjedzone w rodzinnym gronie :D
OdpowiedzUsuńMega apetycznie wygląda :)
OdpowiedzUsuńPrzydała by się miseczka bo jakieś choróbsko mnie bierze. Mniam
OdpowiedzUsuńBardzo lubimy czerwoną fasolę w takich potrawach :) Ziemniaczki też niby proste a wyglądają smakowicie :D
OdpowiedzUsuńGulasz jak się patrzy :) Pyszny!
OdpowiedzUsuńDanie wygląda bardzo apetycznie zanotowalam dla mezusia; )
OdpowiedzUsuńAle Wam zazdroszczę tego wyjazdu :-) a danie wspaniałe. Z cielęciną jeszcze nie robiłam :-)
OdpowiedzUsuńGulasz cięlecy-pyszności;)
OdpowiedzUsuńjak ja zazdroszczę Ci tych podróży!
OdpowiedzUsuńWyjazdu Wam zazdroszczę, fajnie Wam :) Danie super apetyczne :))
OdpowiedzUsuńElegancko skomponowany i podany obiad! Ostatnio też miałam ochotę na fasolkę - dodatkowa porcja energii po zimie! Plany świąteczne - niezwykle obiecujące! Pozdrawiam! :)
OdpowiedzUsuńjejku jak ja bym teraz zjadła taki gulasz :) niestety cielęcinkę ciężko dostać :( wszędzie tylko wieprzowina, wołowina, drób i ewentualnie królik :/
OdpowiedzUsuńJa dostałam cielęcinę w Makro bez problemu :)
Usuńwygląda pysznie :)
OdpowiedzUsuńzdjęcia jak zwykle mnie zachwycają... pysznie wyszło, elegancko i smacznie :)
OdpowiedzUsuńCoś dla mojego lubego :-))
OdpowiedzUsuńWyśmienity pomysł na obiad! :)
OdpowiedzUsuńBoski gulasz, wspaniały na chłodniejsze dni
OdpowiedzUsuńSmakowity gulasz :)
OdpowiedzUsuń