Kotlet de volaille to jedno z najpopularniejszych dań barowych kuchni polskiej. Zazwyczaj kojarzymy go z chrupiąca panierką, wypływającym masełkiem i frytkami. Nieźle, prawda? Powiem Wam jedno: może być jeszcze lepiej! Poczciwy de volaille może mieć wiele twarzy, także tą zdrową. Już czas porzucić smażenie kurczaka w głębokim tłuszczu i wypróbować zapiekania go w panierce z otrębów owsianych. Drogie panie i panowie, przed Wami obiad przyszłości - De Volaille 2.0.
Składniki na 2 porcje:
- 2 piersi kurczaka,
- 2 łyżki mąki ryżowej,
- 1 jajko,
- 3 - 4 łyżki otrębów owsianych,
- 2 łyżeczki pesto bazyliowego,
- 2 suszone pomidory w oleju,
- 1 łyżka tłuszczu kokosowego,
- 1 łyżeczka słodkiej papryczki,
- świeżo zmielony pieprz,
- sól morska.
do podania: sałata masłowa z łyżką śmietany jogurtowej i jogurtu greckiego, przyprawiona szczyptą soli i cukru brzozowego.
Przygotowanie:
Piekarnik rozgrzać do 200 stopni. Piersi kurczaka umyć i dokładnie oczyścić. Bardzo delikatnie rozbić tłuczkiem na cienki filet. Obie piersi posmarować łyżeczką pesto, dodać drobno posiekane suszone pomidory osączone z oleju i delikatnie zrolować. Spiąć dwiema lub trzema wykałaczkami, aby kotlet nie rozpadł się podczas smażenia.
Na patelni z nieprzywierającą powłoką rozgrzać tłuszcz kokosowy. Kotlety delikatnie obtaczać w mące ryżowej, wymieszanej z przyprawami, jajku i otrębach. Obsmażyć na złoty kolor z każdej strony. Przełożyć do naczynia żaroodpornego i zapiekać 20 minut.
W czasie pieczenia przygotować sałatkę z sałaty masłowej i jogurtu. Podawać na ciepło.
Jeśli nie jesteście wizjonerami i nie przekonała Was moja oświecona wersja de volaille'a to dajcie mi jeszcze drugą szansę i pozwólcie opowiedzieć o korzyściach, jakie płyną z przygotowywania kotleta właśnie w taki sposób. Otóż, po pierwsze, piekąc go w piekarniku zaoszczędzamy ogromną ilość tłuszczu, którą wchłonęłaby panierka w trakcie smażenia. Takie przygotowywanie posiłku może nawet podwoić jego kaloryczność. Nie wspominając już o bombie cholesterolowej, jaką mielibyście na talerzu. Fakt, ja też uprzednio smażyłam kurczaka, ale robiłam to na jednej łyżce tłuszczu kokosowego, a nie na litrze wątpliwej jakości oleju. Jeśli wolicie pominąć ten krok też będzie ok, jedynie panierka może być nieco mniej chrupiąca, ale z pewnością równie smaczna (w taki sposób przygotowywałam kurczaka w panierce cytrynowo - orzechowej czy paluszki z kurczaka z piekarnika).
Dodatkowym benefitem, który zyskujemy moderując nieco tradycyjny przepis to wspaniała panierka. Zamieniając bułkę tartą na otręby owsiane otrzymujemy zdrowe, smaczne i pełnowartościowe danie z serii comford food, które można jeść bez wyrzutów sumienia nawet na diecie.
Osobną kwestią jest także nadzienie. Ja zaproponowałam Wam nieco włoski klimat, ale jeśli nie chcecie, to nie sugerujcie się i wymyślcie coś własnego albo wykorzystajcie to, co macie w lodówce. Doskonale sprawdzą się sery, szynki, zioła, warzywa, pasty, jednym słowem wszystko. Jeśli macie jednak ochotę na tradycyjną wersję z masełkiem to koniecznie pamiętajcie, aby przyrządzić je samodzielnie w domu. Wystarczy, że zimny kawałek masła starkujecie na grubych oczkach i dodacie do niego świeżych lub suszonych ziół i ulubionych przypraw. Musicie jedynie dokładnie wszystko wymieszać i zawinąć w folię, nadając jej kształt rulonu i schować do zamrażarki. Tak przygotowane masło ziołowe może Wam posłużyć do nadziewania de volaille'a (tuż przed smażeniem!) lub do podania z warzywami na parze, rybami i mięsami z grilla czy grzankami z domowego pieczywa.
Kotlet był przepyszny. Panierka była złota i chrupiąca, a mięso delikatne. Dodatki idealnie się komponowały, a całość dopełniała lekka sałatka. Od teraz z całą pewnością będę przygotowywać taki obiad znacznie częściej, próbując różnych wariacji smakowych. A wy macie swoje ulubione?
Takiego kotleta to ja poproszę. Wspaniale wygląda :)
OdpowiedzUsuńNo no, w takiej wersji zapewne smakuje pysznie, bo wygląda rewelacyjnie w połączeniu z sałatą, którą uwielbiam.
OdpowiedzUsuńZdrowo, smacznie i prosto:)))
o pysznie:D na obiadek syczące i smacznie!
OdpowiedzUsuńJak byłam dzieckiem nie jadłam poza domem niczego innego niż de volaille'a :) Twoja wersja jest świetna, zrobię koniecznie!
OdpowiedzUsuńWygląda pięknie :)
OdpowiedzUsuńSmakowite danie! :)
OdpowiedzUsuńRewelacja. Zdecydowanie podoba mi się taka wersja kotleta :-)
OdpowiedzUsuńTwoja wersja przekonuje mnie bardziej, zdecydowanie!
OdpowiedzUsuńKocham kotlety de volaille, a Twoje nadzienie do nich jest idealnym jakie mogło się tam znaleźć. <3 Chętnie wpadłabym do Ciebie na taki obiadek. :-)
OdpowiedzUsuńPyszny miałaś obiad, schrupałabym ze smakiem :)
OdpowiedzUsuńja również chcę takiego kotleta :)
OdpowiedzUsuńWszystko wygląda przepysznie!
Mój Mąż robił podobne, z tym, ze dodawał zielony pieprz dodatkowo do środka!
OdpowiedzUsuńWygląda super, pozdrawiam :)
ŁAŁ! Robi wrażenie! muszę kiedyś spróbować!
OdpowiedzUsuńCo do wersji klasycznej bywam sceptyczna, ale taka jest super.
OdpowiedzUsuńPanierka mniam :) Nadziany też smakowicie :)
OdpowiedzUsuńWspaniałe danie.
OdpowiedzUsuńKlasyk zdrowo odmieniony :)
OdpowiedzUsuńNa szczęście nie muszę o nim marzyć - jadłem go...
OdpowiedzUsuńLubię takie mięsne dania :)
OdpowiedzUsuńZdecydowanie przekonałaś mnie takim obiadkiem!;)
OdpowiedzUsuńPiękny blog i piękne zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńPycha, ja ostatnio dopadłam w sklepie otręby orkiszowe. Potwierdzam zdanie Smakowisko, piękny blog i rewelacyjne zdjęcia. Pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńJakim aparatem robisz zdjęcia?
OdpowiedzUsuńhttp://bestafinance.pl
Olympus E-P1
Usuńo matko wygląda obłędnie i jeszcze taka uzdrowiona wersja bez wyrzutów sumienia! Piszę się, tylko nie mam siły robić i czasu, da się wprosić? :D
OdpowiedzUsuń