sobota, 31 stycznia 2015

STEK WOŁOWY Z SOSEM CZOSNKOWYM I PIECZONYMI BATATAMI

Mimo, że jest środek zimy, to sezon na grillowane steki z sałatką uważam za otwarty. Jako, że dzięki wynalazkom i cudom techniki nie musimy już kończyć naszego sezonu grillowego we wrześniu, cieszmy się możliwościami, jakie dają nam cudowne, prążkowane patelnie!








Składniki na 3 porcje:

Steki:
  • 350 g steków z udźca wołowego, 
  • sól morska do smaku, 
  • świeżo zmielony pieprz, 
  • oliwa z oliwek do smażenia.

Grillowane bataty:
  • 1 duży batat, 
  • 2 łyżki oliwy z oliwek,
  • 2 łyżeczki suszonego lubczyku, 
  • 1 łyżeczka słodkiej papryczki, 
  • sól morska.

Sos czosnkowy:
  • 150g jogurtu greckiego (o wysokiej zawartości białka),
  • 2 łyżki śmietany 18%, 
  • 1 ząbek czosnku, 
  • 1 duża garść pietruszki, 
  • sól morska, 
  • świeżo zmielony pieprz.

Sałatka:
  • 2 duże garść świeżego szpinaku, 
  • 2 łyżki orzeszków piniowych, 
  • 1 łyżka oliwy z oliwek, 
  • 1 łyżka soku z cytryny.

Przygotowanie:

Batata dokładnie wyszorować i umyć. Pokroić na maszynce do krojenia na cienkie plastry. Doprawić lubczykiem, papryczką, solą i oliwą. Pozostawić do "przegryzienia" się składników. W międzyczasie przygotować sos czosnkowy. Jogurt wymieszać ze śmietaną. Dodać przeciśnięty przez praskę czosnek i posiekaną pietruszkę. Doprawić do smaku solą i pieprzem. Przechowywać w lodówce aż do podania. 
Bataty smażyć na rozgrzanej patelni grillowej ok. 4 minuty na stronę. Odłożyć w ciepłe miejsce. Wyjąć steki (przed smażeniem powinny mieć temperaturę pokojową). Oprószyć je solą i pieprzem. Smażyć po 1 minutę na stronę na mocno rozgrzanej oliwie, na patelni po słodkich ziemniakach. Podawać z sałatką ze szpinaku, grillowanymi batatami i sosem czosnkowym.


 Tak skomponowane danie, to medal propozycji na zdrowy, lekki lunch w połowie dnia. Do tego przygotowanie całego posiłku nie zajmie Ci więcej, jak 30 minut (wystarczy, że wcześniej będziemy pamiętać o zamarynowaniu ziemniaków, a jeśli nie..., to też nic się nie stanie ;). Grillowana wołowina na patelni jest niezwykle zdrowa i sycąca. Dobrze podać ją z sosem o niskiej zawartości tłuszczu i koniecznie bez mąki - świetnie sprawdzi się do tego jogurtowy sos czosnkowy. Dobrze będzie też pasował jako dip do opiekanych ziemniaczków czy batatów. 
Skoro więc na naszym talerzu znalazła się już porcja białka i węglowodanów czas na trochę zielonych witamin i orzechów! Do dania idealnie wkomponuje się nieskomplikowana sałatka ze szpinaku, roszponki czy rukoli. Wystarczy podkręcić ją naszymi ulubionymi orzechami i gotowe! Obiad na pięć z plusem wjechał na stół!


Bataty, co to do cholery?


Bataty, nazywane także patatami to słodkie ziemniaki, pochodzą oryginalnie z Ameryki. Zostały przywiezione do Europy wraz z podbojem Nowego Świata przez Hiszpanów. I to nie tylko one. Dzięki konkwistadorom jemy także nasze tradycyjne ziemniaki czy pomidory! Jak każdy szanujący się amerykanista chylę kapelusza w stronę naszych ciekawskich Kolumbów. Czy to pęd do wiedzy, czy łask królewskich i skarbów zaprowadził ich do Ameryki - nieistotne. Czy blokada kontynentalna Turcji miała aż takie znaczenie? Może naciski charyzmatycznej Izabeli Katolickiej, podsyciły pragnienia o podbojach i penetracji świata? Nie ważne. Znamienne jest jednak to, że w swojej szaleńczej odwadze, śmiałkowie decydowali się na penetracje naszego nieprzewidywalnego globu. A za tym szła cywilizacja, jej zdobycze i natychmiastowy feedback w postaci kakao, kukurydzy i koki. 

Po dzień dzisiejszy bataty pozostają podstawą kuchni amerykańskiej, a ten schemat szczególnie widoczny jest w USA. Na większości amerykańskich stołów niezmiennie gości pure ze słodkich ziemniaków, ale także inne sztandarowe produkty z nowego kontynentu - dynia, kukurydza czy soja. Amerykanie kochają swoją tradycję, są do niej niezwykle przywiązani. Obejmuje to każdą sferę ich życia: pracę, czas wolny, szeroko rozumiane trendy.

Honorując amerykański styl życia, przygotowałam flagowe danie, które aż emanuje swoimi pasami i gwiazdkami. Produkty: american, steki: american, styl dania: american, nawet słowo 'lunch' brzmi cholernie amerykańsko. Niełatwo jest żyć skąpanym w kapitalistycznym świecie współczesnej Ameryki, ale nie dajmy się zwieść - pozwólmy sobie dostrzec jej swojską stronę!


Nie byłabym sobą, gdybym też nie wspomniała o profitach, jakie niesie ze sobą używanie patelni do grillowania. Ja ze swoją nie rozstaję się na krok. Właściwie to zastanawiam się, dlaczego nie zabieram jej ze sobą na wyjazdy? Powinnam dokupić jej ekstra miejsce w samolocie?
Tak tylko żartuję...
Jedynie ciężko mi przypomnieć sobie, jak funkcjonowałam, zanim pojawiła się u nas w domu. Teraz przygotowanie każdego mięsa, ryby, ziemniaków czy tostów to czysta frajda. Naprawdę warto w nią zainwestować i cieszyć się z dobrej jakości jedzenia, które można bez problemu przyrządzić bez zbędnej ilości tłuszczu!


Tymczasem życzę Wam smacznego, a sama oddalam się zająć się moją drugą miłością - ekonomią i kreatywnym planowaniem projektów. Nie - niestety, znowu żartuję, to tylko poczucie nadchodzącego obowiązku. 

Smacznego!


środa, 21 stycznia 2015

SAŁATKA Z RUKOLI, SERA MANOURI, MANGO I SUSZONEJ POLĘDWICY

Ta sałatka to mistrzostwo świata w doborze składników. Właściwie jej treścią są same składniki przez duże S - to hołd złożony produktom dobrej jakości. Zaserwujcie ją na lunch albo jako przystawkę na przyjęciu. Gwarantuję, ta sałatka zawstydzi wszystkich gości. Ona aż krzyczy ' I'm too sexy... '








Składniki na 1 porcję:
  • 2 garści świeżej rukoli, 
  • 50g sera Manouri
  • 10 plasterków cienko pokrojonej suszonej polędwicy lomo de cerdo,
  • 1 dojrzałe mango, 
  • 1 garść orzechów pinii, 
  • 5 plastrów suszonej figi, 
  • oliwa z oliwek z pierwszego tłoczenia, 
  • ocet balsamiczny.

Przygotowanie:

 Rukolę dokładnie umyć i rozłożyć na talerzu. Dodać obrane i pokrojone mango oraz bardzo cienko pokrojoną polędwicę. Ser Manouri pokruszyć do sałatki. Posypać orzeszkami piniowymi oraz pokrojoną suszoną figą. Skropić oliwą z oliwek i octem balsamicznym.


 Po co tyle szumu o tę jakość produktów?

Szczególnie, że w Biedronce można kupić to samo o połowę taniej. Błąd - jeśli obliczymy, ile faktycznie produkty z B. mają sera w serze i mięsa w wędlinach okaże się, że kupowanie oryginalnych produktów wcale nie wychodzi drogo. A tak na poważniej... Liczy się przede wszystkim smak. Dlatego produkt oryginalny, jest produktem oryginalnym i tyle za niego płacimy. A płacimy przede wszystkim za jakość produktów pierwotnych, z których jest wytwarzany, sposób jego obróbki, przechowywania. Za tajemne receptury z tysiąc osiemset..., za transport, za brak wypełniaczy. Za to, że to, co kupujemy, jest tym, co kupujemy. Dlatego warto. Nawet, jeśli nasz portfel pojechał na zakupy do Lidla i już do niego dojeżdża.

Od czasu do czasu pozwólmy pójść sobie na zakupy do delikatesów i weźmy to, na co naprawdę mamy ochotę. Przestań zamieniać ser feta na ser typu feta, kup mozzarellę z mleka bawolic, wrzuć do koszyka niesiarkowane bakalie. A z następnej podróży przywieź sobie lokalne specjały i butelkę wina, zamiast kiczowatych sandałków (i tak jedzenie dłużej Ci posłuży).


Ta sałatka aż krzyczy: jestem z południa. Swoim gorącym temperamentem zachwyca wszystkich koneserów i smakoszy. Jest rewelacyjnym dowodem na istnienie przyjaźni włosko - hiszpańsko - greckiej. Począwszy od typowych wyznaczników tych kuchni, aż po wspólny mianownik, czyli... oliwę z oliwek. Tak jest moi drodzy. O ile można byłoby dopatrzyć się wspólnych cech hiszpańsko - włoskich, hiszpańsko - greckich, czy grecko - włoskich, ciężko mi pomyśleć o sztandarowym produkcie, czy potrawie, które te trzy kuchnie miałyby wspólne. No, może poza bakłażanem (hiszpańskie berenjenas con miel de caña, grecka moussaka i włoski bakłażan zapiekany). Cieszmy nasze podniebienia tym nietypowym połączeniem i płaczmy, kiedy już się skończy.

Smacznego!



piątek, 16 stycznia 2015

KUSKUS RAZOWY NA MLEKU SOJOWYM Z KAKI



Do przygotowania tego pysznego śniadania na słodko potrzebujecie 15 minut, a gwarantuję - nie wyjdziecie z domu głodni. U mnie wszystkie rodzaje śniadań na słodko, do jedzenia łyżką to hity. Szczególnie, jeśli do tego są na ciepło. Fantastyczne na zimę i jesień, świt i ranek, pierwsze i drugie śniadanie. W ogóle fantastyczne, zawsze.







Składniki na 2 porcje:
  • 100g kuskusu razowego bio, 
  • 200 ml mleka sojowego, 
  • 165 ml mleczka kokosowego, 
  • 3 łyżki syropu klonowego, 
  • 1 dojrzałe kaki, 
  • 1 łyżka ziaren sezamu, 
  • 1 łyżka wiórków kokosowych, 
  • garść orzechów nerkowca.

Przygotowanie:

Kuskus opłukać na sitku. Przełożyć do rondelka, zalać mlekiem kokosowym, 100 ml mleka sojowego i 1 łyżką syropu klonowego. Gotować na wolnym ogniu około 10 min (płyn musi zostać zaabsorbowany). Gotowy kuskus wyłożyć do miseczek. Zalać pozostałym mlekiem. Podawać z pokrojonym kaki, posiekanymi orzechami nerkowca, sezamem i wiórkami kokosowymi.


Nie wiem, czy słyszeliście o magicznym Chińczyku, który dietą i ziółkami potrafi wyleczyć ze wszystkiego? Na Google bez problemu znajdziecie informacje o doktorze Zhu Hua Bao, który wyleczy z białaczki, raka i pomoże schudnąć. Jak? Medycyną chińską. 

Dzisiaj 5 członków mojej rodziny wybrało się do Jaworza, aby zasięgnąć rady cudownego lekarza. Z ich relacji wynika, że wizyta u doktora Bao jest faktycznie bezpłatna. Jedyne, za co musimy zapłacić, to medycyna, którą nam od razu sprzedaje (radzę zapisywać na bieżąco, co mówi doktor - na niektórych produktach jest informacja jedynie po Chińsku :)). Dieta, którą proponuje (wszystkim) to opcja białkowo - lipidowa. Dużo mięsa, szczególnie wieprzowiny. Zero cukru (w tym także owoców). Ograniczenie węglowodanów, także do pewnego stopnia warzyw. Mało soli. Do tego cudowne specyfiki, dobrane pod każdego osobno. 

Czy jego leczenie jest skuteczne? Nie nazwałabym tego leczeniem. Zhu Hua Bao proponuje określony styl życia i dietę, podobnie jak inni popularni lekarze, którzy wydali książki i zrobili międzynarodową karierę publikując swoje zalecenia żywieniowe. Jednak wiele osób wierzy w medycynę chińską i pokłada w niej swoje nadzieje - i tu znowu pytanie - dlaczego, skoro doktor wszystkim przepisuje to samo, mielibyśmy do niego jechać? Cóż, dla mnie nie widzę absolutnie żadnego powodu. Być może wy potrzebujecie zewnętrznego impulsu, bodźca do zmiany nawyków żywieniowych, od dłuższego czasu bezskutecznie leczycie się na mniej lub bardziej poważne choroby czy głęboko wierzycie w skuteczność chińskich specjalistów. Wybór należy do was. Ja będę trzymać kciuki za moich bliskich - każdy ma prawo do własnych wyborów. Mam tylko nadzieję, że w nich wytrwają!


Tak więc jeszcze dzisiaj rozkoszowałam się pysznym i zdrowym kuskusem, a jutro kto wie - może na śniadanie usmażę sobie jajecznicę na bekonie?

Właściwie, to z jajkami na bekonie w charakterze propozycji śniadaniowej zetknęłam się już w książce o zdrowym żywieniu się wg indeksu glikemicznego. Autorzy proponowali dużo mięsa i... śmietany! :) Szczerze powiedziawszy nigdy nie robiłam jeszcze jajecznicy ze śmietaną, ale kto wie. Być może to będzie moje smakowe odkrycie roku - tak czy inaczej - challenge accepted.



środa, 14 stycznia 2015

OMLET Z ZIEMNIAKAMI I SEREM MOZZARELLA

Historia tego dania, to tak naprawdę historia resztek. Zawsze po posiłku zostaje u nas jeden niedojedzony ziemniak albo cztery ziarenka ryżu, które lądują w lodówce, zamiast w koszu. Staramy się nie wyrzucać produktów (chyba, że te już wyraźnie nie chcą współpracować) i wykorzystywać je do kolejnych dań. Ugotowane ziemniaczki z wczoraj mogą być podstawą waszego śniadania dzisiaj - nie umniejsza to walorów smakowych potraw, a redukuje marnowanie produktów.





 Składniki na 2 porcje:
  • 2 średnie, ugotowane ziemniaki, 
  • 4 jajka wiejskie, 
  • 125g sera mozzarella, 
  • duża garść koperku, 
  • 1 łyżka oliwy z oliwek,
  • 2 łyżki mleka owsianego,
  • 1 awokado, 
  • 3 łyżki soku z cytryny,
  • 1 dojrzały pomidor malinowy, 
  • szczypiorek, 
  • świeżo zmielony pieprz, 
  • sól morska.

Przygotowanie:

 Ziemniaki posiekać na drobne kawałki i podsmażyć na oliwie z oliwek z koperkiem. W dużej misce roztrzepać jajka z odrobiną mleka. Posolić i popieprzyć. Dodać pokrojoną lub porwaną mozzarellę i wymieszać. Masę jajeczną wylać na patelnię, przykryć i zmniejszyć ogień. Smażyć kilka minut, aż do prawie całkowitego ścięcia się omletu. W międzyczasie przygotować dodatki - awokado obrać i pokroić, obficie skropić sokiem z cytryny. Pomidora pokroić, wymieszać z posiekanym szczypiorkiem, solą i pieprzem. Kiedy jesteśmy pewni, że omlet nie rozpadnie się podczas przewracania, przykryć patelnię talerzem i jednym zgrabnym ruchem przełożyć omlet na talerz, przewracając ją do góry nogami. Ponownie zsunąć go na patelnię nie usmażoną stroną. Pozostawić na ogniu jeszcze na ok. 1 minutę. Podawać od razu lub po wystudzeniu z awokado i pomidorami.


Uwagi:

  • Jeśli wasza patelnia nie jest idealnie śliska, jej teflonowa powłoka jest zniszczona lub przywiera do niej smażone jedzenie, przed wylaniem masy jajecznej musimy dodać do smażenia dodatkową porcję tłuszczu. W przeciwnym wypadku omlet nie odejdzie od patelni i będzie do wyrzucenia. Tu, uwaga, zabijam mit - dobra patelnia nie musi być droga. Ja, moją patelnię, na której smażyłam tortillę, kupiłam za 8 PLN w Ikea. Da się? Jak najbardziej!
  • Talerz, którego używamy do przewracania musi być koniecznie nieco mniejszy od patelni i dobrze przywierać do omleta - w momencie przekładania go musi on pozostać niemalże nieruchomo. W innym wypadku tortilla może się złamać lub pokruszyć. 
  • Nie należy się martwić, jeśli przed przewróceniem omlet z wierzchu nie jest jeszcze dobrze ścięty. Obserwowałam tą czynność dobre sto trzydzieści razy w moim życiu i zawsze odrobina płynnej masy jajecznej zostawała na talerzu od przewracania. Nie należy się tym przejmować - to bardzo dobry znak. Jeśli pozwolimy, aby omlet dobrze ściął się od góry, jego dół będzie spalony lub przesmażony.


Można powiedzieć, że ten omlet jest kolejną wariacją na temat słynnej hiszpańskiej tortilli czyli omletu ziemniaczanego. Cóż, biorąc pod uwagę skład, można powiedzieć, że tak. Różni się on jednak sposobem przygotowywania. Ziemniaki do tortilli powinny być smażone na oliwie z oliwek, a nie gotowane. Na własnej skórze, a właściwie to języku, przekonałam się, że ta mała zmiana robi wielką różnicę. Nie koniecznie na lepsze, wspaniałe, bezdyskusyjne, ale cóż, pełnotłusta, "prawdziwa" wersja na pewno jest smaczna. Przygotowując każdy rodzaj omletu, frittaty czy tortilli dajmy ponieść się fantazji i bawmy się smakami. Nie bójmy się dodawać warzyw, ziół świeżych czy suszonych. Z ziemniakami dobrze też komponuje się smażona cebulka lub czosnek. Ale halo, kto tu mówi o ziemniakach? Je też możemy zamienić. Może na bataty? Albo kalafior? Warto eksperymentować. Może znajdziemy jakieś połączenie smaków, które zaskoczy nas i nasze kubki smakowe?

Idąc z pomocą: przepis na tortillę de patatas podstawową lub tortillę z porem i chipsami z szynki serrano.

Tymczasem życzę wam smacznego i udanych eksperymentów!